***
Dziewczyna ostrożnie wstała, aby nie obudzić towarzysza. Upewniając się, że na pewno śpi, wyszła ze schronienia. Było południe. Twarz Penelop oblał blask ciepłego słońca, ale chłód panujący w górach wygrał. Spojrzała na Ignisa przez ramię i ruszyła drogą w stronę podnóża gór. Od czasu do czasu zerkała na niebo, by zobaczyć bawiące się młode orły. Ścieżka przysypana była warstwą śniegu, ale jasne było gdzie jest, ponieważ gdyby zboczyła z niej wpadłaby w przepaść. Lodowaty wiatr sprawiał, że atramentowy ogień na skrzydłach Lisicy płonął dziko. W związku z tym, iż włosy nie miała spięte, wiatr rozwiewał je prosto na jej twarz. Po półgodzinnym "użerania" się z wiatrem, żywioł niefortunnie zawiał. Ścieżka skręcała, ale "turystka z przymusu" nic nie widziała przez swoje czarne jak pióro kruka włosy. Zrobiła o jeden krok za dużo. Włosy szybciutko wiały w górę, a dziewczynie ukazał się "piękny" widok jeziora ze sporej odległości, która z każdą sekundą malała. Życie przebiegło jej przed oczami. Żałowała, że zostawiła Ignisa i ruszyła w stronę nieznanych lądów na własną rękę. Widząc przelatujące ptaki poniżej, olśniło ją.
Na około trzysta metrów przed pierwszymi koronami drzew, rozchyliła skrzydła. Poczuła duży ból w klatce piersiowej, ale dalej spadała dość szybko. Obserwując ptaki ułożyła swoje ciało w stronę jeziora. Z błyskawiczną prędkością uderzyła w taflę lodowatej wody. Jak poparzona płynęła do brzegu. Czuła, że jej ciało drastycznie się wychładzało. Na ostatkach sił dopłynęła do brzegu. Leżała na śniegu na plecach i ciężko oddychała. Nie mogła uwierzyć w swoje szczęście oraz głupotę. Czując przeszywający chłód, wstała z trudem. Chwiejąc się, ukradkiem oka dostrzegła czerwony śnieg. Szybko zrozumiała, że jej niezagojona rana znowu krwawi. Delikatny płomyczek z jej skrzydeł, lekko rozgrzewał ją tym samym wypalając ranę. Zacisnęła zęby i poszła w stronę powalonego drzewa. Na resztkach sił oderwała kilka gałęzi. Wzięła drobny patyczek i podpaliła swoimi skrzydłami. "Pochodnią" podpaliła oderwane gałęzie, ułożone w ognisko. Usiadła mokra przy ognisku i ogrzewała się. Śnieg pod ciepłem ognia roztopił się, dając Penelop miejsce do siedzenia bez konieczności marznięcia od śniegu. Szybko zdjęła górną część garderoby i ostrożnie odwinęła bandaż. Z taką samą prędkością założyła ubrania z jaką je zdjęła. Zgrzytała zębami i zaciskała pięści z bólu. Siedziała z brodą opartą o kolana podciągnięte pod klatkę piersiową. Spędziła tak około półtorej godziny. Skąpana w cieniu gór, dostrzegła ruch między padającym śniegiem. W panice, stworzyła sztylet. Broń miała ząbkowane boki, szklaną rękojeść, w której pływała niebieskofioletowa substancja - trucizna. Wstała i nerwowo obserwowała miejsce, w którym dostrzegła ruch. Do jej uszy dotarł wściekły śmiech. Nad powalaną sosną, z której oderwała kilka gałęzi przeskoczył Ignis. Miał lekko obnażone zęby. Nerwowo ruszał płonącą końcówką ogona.
- Czemu poszłaś beze mnie?
Przez to, że lis porozumiewał się telepatycznie, nie schował zębów. Broń dziewczyny rozpłynęła się, a nastolatka spuściła wzrok i myślała nad sensowną odpowiedzią, by nie palnąć coś na zasadzie masło maślane.
- Ja... Ja nie wiem. Przepraszam - powiedziała, ponieważ nie miała siły, aby porozumieć się telepatycznie.
- Mogłaś zginąć. Jak nie przez upadek, to przez wyziębienie. Wiesz o tym - towarzysz Penelop schował swoje kły, ale jego ton wskazywał na to, iż jest zły.
- Odbiegając od tematu... Jak się tutaj znalazłeś?
- W tej jaskini było przejście, które doprowadziło mnie właśnie tu.
- A jak mnie znalazłeś?
- Moim węchem. W drodze do ciebie znalazłem tunel, którym możemy pójść.
- Czemu nie tym, którym przyszedłeś tu?
- Zawalił się... Wstawaj i idziemy.
Dziewczyna wstała i ruszyła za lisem. Kilka metrów przed towarzyszem, przeleciały dwa bawiące się orły. "Dzięki" - szepnęła pod nosem, lekko podnosząc kąciki ust. Chłodny wiatr bujał drzewami, na jeziorze wzburzał małe fale, a pobliski śnieg podrzucał do góry. Kilka minut później stanęli przed wejściem. Zmieniacz usłyszał głośny szum, a zaraz po nim Lisica. Spojrzeli się w górę i dostrzegli lawinę. Bez namysłu wbiegli w głąb tunelu. Ogień lisa i Penelop dawał jakiekolwiek źródło światła. Gdyby nie byli nosicielami magi, oblała by ich ciemność.
- Czemu poszłaś beze mnie?
Przez to, że lis porozumiewał się telepatycznie, nie schował zębów. Broń dziewczyny rozpłynęła się, a nastolatka spuściła wzrok i myślała nad sensowną odpowiedzią, by nie palnąć coś na zasadzie masło maślane.
- Ja... Ja nie wiem. Przepraszam - powiedziała, ponieważ nie miała siły, aby porozumieć się telepatycznie.
- Mogłaś zginąć. Jak nie przez upadek, to przez wyziębienie. Wiesz o tym - towarzysz Penelop schował swoje kły, ale jego ton wskazywał na to, iż jest zły.
- Odbiegając od tematu... Jak się tutaj znalazłeś?
- W tej jaskini było przejście, które doprowadziło mnie właśnie tu.
- A jak mnie znalazłeś?
- Moim węchem. W drodze do ciebie znalazłem tunel, którym możemy pójść.
- Czemu nie tym, którym przyszedłeś tu?
- Zawalił się... Wstawaj i idziemy.
Dziewczyna wstała i ruszyła za lisem. Kilka metrów przed towarzyszem, przeleciały dwa bawiące się orły. "Dzięki" - szepnęła pod nosem, lekko podnosząc kąciki ust. Chłodny wiatr bujał drzewami, na jeziorze wzburzał małe fale, a pobliski śnieg podrzucał do góry. Kilka minut później stanęli przed wejściem. Zmieniacz usłyszał głośny szum, a zaraz po nim Lisica. Spojrzeli się w górę i dostrzegli lawinę. Bez namysłu wbiegli w głąb tunelu. Ogień lisa i Penelop dawał jakiekolwiek źródło światła. Gdyby nie byli nosicielami magi, oblała by ich ciemność.
Jak zwykle coś niespodziewanego :D
OdpowiedzUsuńNo, no... warto było czekać :) Znowu piszesz coś gdzie będzie coś oczywistego i nagle BUM! Nie ma tego, czego czytelnicy się spodziewali :P Powiem Ci, że twoja przyjaciółka spisuje z Ciebie... jeśli chcesz wiedzieć o co chodzi to zobacz jej bloga drugi rozdział i mój komentarz... zrób coś z tym :/
OdpowiedzUsuńZwykle piszę coś niespodziewanego, ponieważ to zaciekawi czytelników C:
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać najpierw Smoczą Amazonkę a teraz to... chyba naprawdę polubię fantasty ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :*
Usuń